Bytom i Vistula – dalsza konsolidacja rynku luksusowych ubrań męskich?
Bytom i Vistula poinformowały o prowadzonych od 18 kwietnia rozmowach na temat potencjalnej fuzji, potwierdzając tym samym tygodnie plotek. W branży luksusowej odzieży męskiej taka transakcja byłaby prawdziwym hitem – Bytom i Vistula to największe spółki tego sektora, od lat toczące ze sobą wojnę o klienta. To także kolejny krok ku konsolidacji tego rynku, który nie posiada zbyt wielu przedstawicieli, zwłaszcza jeśli chodzi o rodzime marki. Mimo sporych zmian w tej kwestii w ostatnich latach, mężczyźni dalej nie przykładają aż tak dużej wagi do ubrań, jak kobiety. Ponadto, jeśli mowa o ubraniach luksusowych, to jest niewielka część społeczeństwa, która może sobie pozwolić na ich regularny zakup. Stąd też rynek męskich ubrań ekskluzywnych nie poraża wielkością, a po wspomnianej fuzji skurczy się jeszcze bardziej.
Bytom powstał w 1945 roku i specjalizuje się tylko w modzie męskiej. Aktualnie posiada 111 sklepów, a w 2016 roku jego przychody wyniosły 153 mln złotych. Vistula to ogromna grupa kapitałowa, której częścią jest także Wólczanka – konkurent kupiony w 2006 roku – oraz salony jubilerskie W.Kruk, które zostały wrogo przejęte w 2008 roku. Vistula istnieje od 1948 roku, zaś jej przychody za zeszły rok wyniosły niebagatelne 599 mln złotych. Trzecią firmą w tej branży jest Próchnik – także założony w 1948 roku. Kilka lat temu firma przeżywała poważny kryzys, ale na ratunek ruszył jej Rafał Bauer, były prezes Wólczanki i Vistuli oraz autor spektakularnego przejęcia W.Kruka. Bauer przywrócił Próchnika z powrotem do życia: przełomowy był zeszły rok, który firma zakończyła z ponad 56 mln zł przychodów. Teraz ma ambitne plany akwizycyjne: chce zakupić 3 nowe firmy, prowadzi już negocjacje z E-lady.pl.
Ta trójka – Bytom, Vistula i Próchnik – to w tym momencie niekwestionowani liderzy branży. Ale mniejsza konkurencja nie odstaje w tyle. Warto wspomnieć chociażby Pawo, Lavard, Lancerto, Digel. Do niedawna sporym graczem w branży była także wielkopolska firma Sunset Suits, bardzo popularna w latach 90. W 2011 roku jednak upadła, a jej prezes został skazany za malwersacje podatkowe. Tym samym kolejny z konkurentów – po Wólczance – odpadł z gry. Mimo rozwiniętej sieci Lavarda czy dobrych opinii na temat jakości wyrobów Lancerto, w odbiorze klientów firmy te nie cieszą się taką reputacją jak wielka trójka. Nawet osoby niekorzystające z luksusowych dóbr, zapytane o producenta wytwornych koszul czy garniturów, bez problemu wymieniają Vistulę czy Bytom. Z pewnością wpływ na tę popularność ma długowieczność marek.
Vistula myślała o przejęciu Bytomia już w 2008 roku, jednak zdecydowała się na abordaż w branży jubilerskiej, zamiast na kolejną konsolidację. Możliwe, że teraz oba zarządy uznały, że łatwiej niż walczyć z odwiecznym i nieustępliwym wrogiem, będzie się z nim połączyć i jeszcze bardziej odskoczyć Próchnikowi. Co poza tym może czekać tę branżę w przyszłości? Na pewno dalszy rozwój – panowie coraz częściej i chętniej zerkają w kierunku mody. Sporo marek rozwija swoją sieć, otwierając kolejne sklepy. Firmy mocno inwestują też w e-commerce oraz wychodzą naprzeciw młodszym klientom. Do niedawna garnitur kojarzył się z kadrą dyrektorów po 40. Teraz kolorowe koszule, wzorzyste marynarki, kwieciste krawaty mają przyciągać elegantów w wieku 20.-30. lat. Na tym polu spółki luksusowe próbują walczyć z sieciówkami casualowymi. Na razie przegrywają, ale kto wie – może ewentualny moloch Bytom-Vistula-Wólczanka zaszczepi miłość do klasycznego stylu jeszcze większej ilości młodzieńcom.
Urszula Poszumska