Wycena firmy to jak wycena Snickersa
Słuchacze studiów MBA to dzisiaj nie tylko finansiści, czy bankierzy, ale coraz częściej pracownicy urzędów, działów logistyki, sprzedaży czy marketingu. Ludzie na różnych szczeblach zarządzania i mający olbrzymi wpływ na budowanie wartości firm w których pracują. Jednocześnie są to osoby które nie zdają sobie z tego sprawy i mało się tym interesują. Jak im opowiedzieć czym jest wartość firmy i jak się ją wycenia? Zainteresowanie pojawia się dopiero, gdy usłyszą, że z wyceną firmy jest jak z wyceną Snickersa (lub jak kto woli, pudełkiem czekoladek).
Wyobraźmy sobie, że ktoś pyta się nas ile wart jest baton Snickers. Co mu odpowiemy? 1 zł? 1,2? 1,7? A ile kosztuje wyprodukowanie? Właściwie każda z tych odpowiedzi może być poprawna. Co powinien zatem odpowiedzieć ekonomista i osoba, która zna się na wycenianiu biznesów? „To zależy”. Czy tego Snickersa kupujemy w niedzielę w centrum handlowym podczas zakupów na cały tydzień czy na stacji benzynowej zlokalizowanej na autostradzie i jesteśmy po długiej podróży? Czy kupujemy go najedzeni, czy głodni? Czy kupujemy w centrum handlowym na obrzeżach miasta, czy w sklepie typu convinience blisko domu? Kupujemy go głodni czy najedzeni? Czy spadł nam gwałtownie poziom cukru? W każdej z tych sytuacji ów baton jest dla nas inaczej wart. Dokładnie takie same zasady rządzą transakcjami fuzji i przejęć. Finalna cena zależy od tego kto jest kupującym, kto sprzedającym i w jakich warunkach działają obie strony.
Zarówno część moich słuchaczy na studiach MBA, jak i część czytelników tego artykułu, to zapewne nie są zwolennicy Snickersa. Zatem gdyby ktoś zapytał Państwa ile wart jest dla Was ten baton, to automatycznie i podświadomie dacie mu pewne dyskonto w stosunku do swojego ulubionego produktu. Podobny problem stronniczości mamy, gdy wyceniamy firmę, która budzi u nas pewne emocje. Jeżeli zagorzały użytkownik produktów marki Apple otrzyma zadanie wyceny tej firmy to nawet przy zachowaniu najwyższej staranności będzie wyolbrzymiał zalety tej firmy i nie doceniał jej wad. Gdy ta sama osoba zostanie poproszona o wycenę Microsoftu nie doszacuje przychodów i możliwości rozwoju, a także zbyt dużą uwagę przywiąże do ryzyk związanych z tym biznesem. Problem stronniczości nie jest możliwy do przeskoczenia, gdy wyceniamy własny biznes. Dlatego warto zwrócić się do zewnętrznego podmiotu, który cechuje się neutralnością. Zgodzę się jednak, że nawet w tym przypadku nie ma możliwości, aby zachować 100% obiektywizm.
Podobne rozmowy przeprowadzamy przy prawie każdej transakcji M&A lub przy projekcie wyceny firmy. Chociaż na początku porównanie firmy do Snickersa wydaje się niewłaściwe to pozwalan zrozumieć jakie mechanizmy działają w procesie wyceny, a później procesie transakcyjnym. Dokładne rozpoznanie stron transakcji oraz warunków, w jakich obie strony działają, pozwalają szybciej osiągnąć kompromis i uzyskać korzystniejsze warunki finansowe.
Mikołaj Lipiński, Partner