Fuzje i przejęcia są także dla małych i średnich firm
Wśród właścicieli i kadry zarządzającej małymi i średnimi przedsiębiorstwami panuje przekonanie, że fuzje i przejęcia zarezerwowane są dużych firm. Jednak to właśnie tzw. mid-cap’y mają największe możliwości wzrostu poprzez fuzje lub przejęcia.
W mojej pracy codziennie mam kontakt z przedsiębiorcami reprezentującymi małe i średnie przedsiębiorstwa, którzy stoją przed decyzją odnośnie dalszego rozwoju firmy. Z przykrością stwierdzam, że ta część z nich, która rozważa rozwój poprzez fuzje i przejęcia należy do mniejszości. A chociaż transakcje kapitałowe na rynku kontroli to nie jest najlepsza drogą dla każdej firmy, to jednak praktycznie każda powinna brać taką opcję pod uwagę w momencie budowy swojej strategii. Co zatem sprawia, że wśród małych i średnich firm panuje taka obawa przez transakcjami M&A? Na co uwagę powinny zwrócić firmy, które już zdecydowały się na taki krok?
Mit transakcyjny
Rodzimi przedsiębiorcy są przekonani, że fuzje i przejęcia to rozwiązania dla dużych przedsiębiorstw czy międzynarodowych korporacji, gdyż są to procesy drogie i skomplikowane. Tymczasem to właśnie MŚP mogą osiągnąć najwięcej korzyści z aktywności na rynku fuzji i przejęć. Dobrze zaplanowana i przeprowadzona transakcja pozwala na szybsze uzyskanie trwałej przewagi konkurencyjnej niż w przypadku wzrostu organicznego. Badania Blackpartners dowodzą wręcz, że mid-capy, dokonując przejęć, osiągają statystycznie lepsze rezultaty niż duże przedsiębiorstwa.
Szukaj synergii, nie oszczędności
Transakcje, które są oparte tworzeniu dodatkowej wartości, zwiększaniu sprzedaży czy zwiększaniu udziałów rynkowych, mają większe szanse powodzenia niż te oparte na oszczędnościach zakupowych. Jest to ważne zwłaszcza w przypadku małych i średnich firm, które bardziej rygorystycznie podchodzą do kwestii kosztowych. Dla MŚP ważne jest zatem, aby szukać takich transakcji, które pozwolą im osiągać więcej, a nie jedynie mieć większe oszczędności. Kluczowe jednak, aby szukać możliwości wzrostu nie o 10, 20, ale o minimum 50 proc. Dzięki temu ewentualne przeszacowania nie będą miały wpływu na finalny efekt transakcji.
Odpowiednia komunikacja
Fuzje i przejęcia z natury rzeczy są jednymi z najbardziej skomplikowanych procesów w przedsiębiorstwach. Wiążą się z dużą dawką niepewności, którą najbardziej odczuwają szeregowi pracownicy. Przejęcia kojarzą się przede wszystkim ze zwolnieniami, a plotki są nieuchronne i potrafią zasiać wiele wątpliwości. Należy je dementować odpowiednio wcześnie i dostarczać prawdziwych informacji.
Komunikacja powinna być dwukierunkowa. Oznacza to, że zarządzający muszą jasno informować o celach transakcyjnych oraz o ich przełożeniu na losy firmy i jej pracowników. Ponadto powinni uważnie słuchać podwładnych i szybko reagować na nieprawdziwe informacje.
Integracja potransakcyjna
Według badań od 50 do 70 proc. transakcji M&A kończy się niepowodzeniem. Z mojego doświadczenia, a także badań realizowanych w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej wynika, że to często skutek jednego z głównych grzechów procesów M&A, a mianowicie pychy zarządzających, którzy kończą transakcję już w momencie podpisania umowy – bo wówczas otrzymują sowite premie. Obecnie nagradza się ich bowiem za sfinalizowanie transakcji, a nie za jej efekty. Mówiąc krótko, źródłem porażek jest brak integracji potransakcyjnej, czyli procesu połączenia przedsiębiorstw. Tymczasem dobrze opracowany i racjonalny tzw. plan stu dni pozwoli na efektywną integrację. Taki jest przecież cel fuzji i przejęć – trzeba szukać synergii rozwojowych i obniżać zbędne koszty.
Planując integrację potransakcyjną, warto zatem spojrzeć na biznes z każdej możliwej perspektywy, tak aby znaleźć te obszary w łączących się przedsiębiorstwach, które mogą łącznie dać więcej niż każde z nich osobno. Większość transakcji opiera się jedynie na kwestiach finansowych i oszczędnościach zakupowych, które efektowniej wyglądają w arkuszu Excela niż w rzeczywistości. Zapomina się o obszarach takich jak sprzedaż, logistyka, HR, administracja czy IT.
Rola doradcy
Chociaż rola doradcy transakcyjnego, zwłaszcza w przypadku fuzji i przejęć wśród MŚP, jest nie do przecenienia, zdarza się, że to właśnie doradca jest przyczyną klęski połączenia obu firm. Dzieje się tak dlatego, że większość doradców ma obiecane success fee za sfinalizowanie umowy nabycia/sprzedaży akcji lub udziałów. Są zatem zainteresowani zamknięciem transakcji, nawet jeśli nie jest to korzystne dla klienta.
W Blackpartners przyjęliśmy inną taktykę – w naszym portfolio projektów znajdziemy dwa przypadki, w których nasza premia została wypłacona w sytuacji, gdy transakcja nie doszła do skutku. Ta strategia Warrena Buffetta pozwala spojrzeć na transakcję z innej perspektywy i znaleźć te obszary, które stanowią realne zagrożenia dla powodzenia całego procesu.
Analiza rozwoju rynku pozwala sądzić, że każda branża w końcu znajdzie się w fazie konsolidacyjnej. Ruch na rynku fuzji i przejęć jest nieunikniony i tylko do przedsiębiorców należy decyzja, czy chcą być po stronie przejmowanej, czy przejmującej. Przejmowanie firm to efektowna i efektywna droga. Ale czasem też warto sprzedać swój biznes np. konkurencji albo funduszowi private equity.
Tekst jest częścią raportu „Fuzje i przejęcia” przygotowywanego wspólnie z Think Tank
Mikołaj Lipiński: Członek Zarządu w Blackpartners, członek Polskiego Instytutu Dyrektorów.
e-mail: lipinski@blackpartners.pl